przerwę na sprzątanie naszej puszki i w związku z tym spacerek po
lotnisku w Bangkoku. W międzyczasie okazało się, że glajt Kacpra nie
leci z nami i w tej chwili chłopaki próbują ustalić, czy jest w jakimś
innym samolocie. Były 3 loty do Sydney o tej samej porze więc mamy
nadzieję, że go podrzucili do innego samolotu. Za godzinę lecimy dalej.
Właściwie mamy już z górki - za jakieś 9-10 godzin powinniśmy być w Sydney.
W międzyczasie udało się pooglądać Himalaje, być może nawet Mt. Everest
załapał się w kadr. Jakość zdjęć taka sobie z powodu zapaćkanych okien w samolocie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz