niedziela, 8 lutego 2009

Sydney

No to jesteśmy. Bagaż Kacpra jednak przyjechał. Wspaniale jest.

Przystanek Bangkok

Większa połowa tego mega XC na koniec świata już za nami. Teraz mamy
przerwę na sprzątanie naszej puszki i w związku z tym spacerek po
lotnisku w Bangkoku. W międzyczasie okazało się, że glajt Kacpra nie
leci z nami i w tej chwili chłopaki próbują ustalić, czy jest w jakimś
innym samolocie. Były 3 loty do Sydney o tej samej porze więc mamy
nadzieję, że go podrzucili do innego samolotu. Za godzinę lecimy dalej.

Właściwie mamy już z górki - za jakieś 9-10 godzin powinniśmy być w Sydney.

W międzyczasie udało się pooglądać Himalaje, być może nawet Mt. Everest
załapał się w kadr. Jakość zdjęć taka sobie z powodu zapaćkanych okien w samolocie.