środa, 4 lutego 2009

Skład

Początkowo miało być nas 3:

Przemek Jumbo, Kacper i ja. W tzw międzyczasie dołączył do nas człowiek niezwykle spokojny, zabierający głos tylko wtedy kiedy trzeba i zawsze na temat - nasz kolega Matej ze Słowenii, którego poznaliśmy właśnie w Manilli dwa lata temu.

Później zabraliśmy się - no dobra - zabrałem się za organizację; bilety, samochód, spanie, wizy... Zrobił się listopad, zakończenie XCC w Karkonoszach. Fiemski słuchał opowieści o australijskiej rzeczywistości z gębą tylez rozdziawioną co wykrzywioną od wódki ale, jak się wkrótce okazało, jarząc jednak całkiem nieźle. Kilka tygodni później podjął wyzwanie no i mamy delegata UFO Team-u w wyprawie na południową półkulę. Ech te łatwe punkty do XCC...

W tym samym czasie mali, chory akurat na jakiś śląski kaszel, którym obdarzył Kacpra i mnie (choć uzasadnione pdejrzenia kieruję tez w stronę Grześka Olejnika) dopisał nam się z nienacka do listy słowami: oto jestem, załatwcie spanie a ja się dostosuje. Potem jeszcze - Robert Zbela wspominał już we wrześniu, ze 'moze. ale nie wiem', Heniek Zjawin co miał jechać na narty ale mu się trochę kierunki pomyliły. I w ostatniej chwili, rzutem na taśmę Paweł Faron.

I tak oto znowu Polish Mafia jedzie na Antypody. Lecimy kilkoma samolotami, z róznych miejsc ale wszyscy spotykamy sie w Sydney.

Tytułem wstępu - skazani na kangury

3-ci raz z rzędu w to samo miejsce, 15 295,63 km od domu... komu by się chciało... Tymczasem o tym, że tam wrócimy zdecydowaliśmy jeszcze podczas ostatniego pobytu. Skazani na kangury.

Idąc za ciosem postanowiłem więc podzielić się z otoczeniem wrażeniami z latania w Australii i tym razem.

Dla przypomnienia - ubiegły rok w Manilli zapisał się jako bardzo wilgotny, zimny, z niskimi podstawami i ogólnie dość trudnym lataniem. Chociaż życiówki padały, a jakże.

Dla odmiany ten sezon obfituje w upały i suszę. Godfrey donosi, że latają codziennie od 23 grudnia a nawet początkujący piloci robią trzycyfrowe wyniki.

Jak jest naprawdę przekonamy się już niedługo...

Dla podniesienia atrakcyjności lub jak kto woli medialności naszego sportu, kilkunastu pilotów zdecydowało się latać z urządzeniem, które pozwala na śledzenie poczynań pacjenta na arenie XC w czasie rzeczywistym. W prawdzie w formacie 2D - czyli mozna spacerować a kolegom powiedzieć, że się leciało - ale to tylko kwestia czasu zanim 3D będzie dostępne. Chodzi mi oczywiście o zapis wysokości.

Ale tak naprawdę nie chodzi tylko o medialność. SPOT umozliwia organizatorom, zwózce, rodzinie czy kolegom a takze słuzbom ratowniczym szybkie namierzenie pilota co jest niezwykle istotne w razie jakichkolwiek nieplanowanych 'przygód'. tfu tfu.

Jest to część większego projektu, który ma na celu podniesienie bezpieczeństwa dalekich lotów XC. Jesteśmy w kontakcie z producentem sprzętu, któremu zaproponujemy ewentualne zmiany tak aby zwiększyć przydatność SPOT-a w paralotniarstwie.

Po prawej stronie ekranu znajdziesz link do strony SPOT, na której możesz śledzić mój aktualny lot.

Dodatkowo klikając ten link - http://spot.xcopen.org/spot_network.kml
przeniesiesz się do Google Earth gdzie w folderze 'Moje miejsca' znajdziesz ostatnie pozycje pilotów latających ze SPOT-em. Zaznacz "Manilla" i odświezanie (prawy klik) na 10-15min - SPOT i tak częściej nie stawia śladu a w ten sposób unikniemy przeciązenia serwera organizatora.

Jest też opcja minimum -
http://spot.xcopen.org/mobi/?pil=TM&count=2
Wspołrzędne, odległość i namiar dwóch ostatnich pozycji.

Za 3 dni o tej porze będziemy siedzieli w samolocie do Sydney. Zapowiada się ciekawie.

Narazie tyle, wpisy będą pojawiać się jak tylko będzie dostęp do sieci więc zaglądajcie tu często.