piątek, 20 lutego 2009

Sobota - ostatnia konkurencja i od rana blacha

To chyba taki 'dżołk' na pożegnanie - jest 9.23 i jak na razie nie ma ani jednej chmury na niebie...

******************************

miał być 'dżołk" a wyszedł z tego dzień polski na XCO.

Na początku było dość stabilnie ale jakieś 12-15km na N od nas były już chmury. Nie było łatwo się do nich dostać ale ci co powinni dostali się.

Barraba:

powrót:
po rozdaniu nagród:
Całe zawody zakończyły się jedną wazną konkurencją:

Piewrwsza strona wyników:

Faron - 194km - 1 miejsce overall
Mali - 114km - 4 miejsce overall, 2 serial, 1 sport
Kacper - Bingarra ok 100km, 12 miejsce overall
Heniu - Bingarra i prawie powrót - 76km - 16 miejsce overall
Ja - Barraba i na zachód - 62km 19 miejsce overall, 6 czy 7 serial

Podsumowanie

Nie polataliśmy. Trudno. Za to mamy pełno nowych znajomości - bo co robić gdy nie ma latania? Lokalna społeczność wspierała nas z całych sił wznosząc modły o pogodę do wszelkich bóstw, nawet farmerzy nie szczędzili krów...

Prawda jest taka, ze gorzej z pogodą juz być nie mogło. 2 tygodnie deszczu po 7 tygodniach suszy z 40st upałami. Czy wpadniemy tu za rok - się zobaczy. Ja bym chciał.
W sierpniu Bułgaria.

Piątek - miało byc tak pięknie...

...a wyszło jak zwykle

Wjechaliśmy na góre i zrobił się deszcz. Chyba największa komórka burzowa w okolicy stanęła właśnie nad nami. Padało i padało i padało. Ok 16 wjechaliśmy ponownie na górę -poszła konkurencja: lądowanie na punkt :-) kto trafi w 'krzyzyk' dostaje piwo a kto nie - też.