Na kolacje mieliśmy pojechać na "chinola". Najlepszy "chinol" jest w RSL ale dziś był nieczynny. Jedziemy więc do Bowling Club - to samo.
Skończyliśmy u Toma w Royalu czekając ponad godzinę na jedzenie. Z nudów powstała niniejsza historia o tym jak bardzo rząd dba by naród nie rozpił się za bardzo (albo za szybko):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz